sobota, 22 maja 2010

Podajmizapitęalbonieniepodawajniepiję.Niemampomysłunatytuł.

The Bloody Beetroots - Cornelius

"Otwórzcie okna na oścież. Wpuśćmy tu trochę świeżego powietrza."
Do środka wpada wiatr. Mieszkanie na dziewiątym piętrze ma pewne zalety - wiatr na tej wysokości wpada nie zakłócony przez szczyty drzew. Nagły zastrzyk świeżego powietrza działa orzeźwiająco, a nawet wybudzająco. Za oknem jest ciemno, nie wyraźnie widać światła miasta. Nie wiem, czy padało, czy to tylko krople wody, alkoholu i potu unosiły się w powietrzu.

Pamiętam, że staliśmy razem pod ścianą po której się osuwałem. Pewnie dlatego mam teraz te wielkie, czerwono żółte otarcia na lewym ramieniu. V. powiedział, że gdy wyszedł z klubu siedzieliśmy tam pod ścianą jak dwie porzucone marionetki.

Dosyć mglisto rozumiem, dlaczego chciała się ze mną spotkać. Siedzieliśmy w tym arlekinie na piętrze. Zmieniliśmy stolik, bo pod tamtym nie mieściły mi się nogi. Powiedziała, że zalatuję zwietrzałą wódką. Przynajmniej nie trzęsły mi się ręce jak dziś rano. Cóż, jeśli dobrze zrozumiałem, tak właśnie postępują ludzie z klasą. Z klasą, której mi brakuje i to bardzo. I nie, M., to raczej nie była ironia.
Po co mówić sobie, że mamy się już nigdy więcej nie znać, skoro i tak już się nie znamy? Pewnie żebyś nie pisał, gdy znowu wypijesz. Z odwrotnym skutkiem.

Dzisiaj idziemy na grilla. Czyli jednak nie skończy się po czterech dniach. Niebezpieczni są ludzie kierujący się obłąkaną, nieugięta wiarą. Nie ma jednak niczego gorszego od ludzi, którzy w nic nie wierzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz